- Skąd mamy wiedzieć, że nie jest to jakaś twoja kolejna intryga? - Hermiona cofnęła się. Potter miał rację, przecież tak naprawdę nie mogła być pewna tego, że Malfoy chce ich uwolnić ot tak, z dobroci serca.
- Nie chcesz, to nie idź... Masz swoją różdżkę. - Draco wzruszył ramionami, przeciskając ją przez kratę.
- Ale jak chcesz stąd uciec? Przecież przed drzwiami stoją ci mężczyźni! Nie damy rady ich ominąć! - Harry odebrał ją szybko od blondyna.
- Znam miejsce, gdzie można się tutaj teleportować.
- Dopiero teraz mi o tym mówisz? - Harry ryknął do chłopaka przez kratę, która ich dzieliła. Hermiona przysłuchiwała się rozmowie mężczyzn, mając nadzieję, że któryś z nich w końcu wygada się o co im poszło.
- Lepiej się zamknij. - Usłyszeli dźwięk przekręconego klucza w zamku. Byli wolni. - Bo jeszcze powiem na głos, co ty zmajstrowałeś. - Argument Malfoya był chyba trafem w dziesiątkę, gdyż w mgnieniu oka Harry umilkł.
- Chodźmy już stąd. - Mruknął. Towarzyszyło mu wiele uczuć. Nie wiedział, jak ma się zachować kiedy już stanie przed Ginny. Nie miał również pojęcia, jak ona zareaguje, widząc go po paru miesiącach.
- Teraz uwaga... - Syknął Draco. Bądźcie cicho. Idę przodem. To niedaleko.
Szli korytarzami. Było ciemno i zimno. Hermionę zaczęły już boleć nogi, kiedy w końcu napotkali jednego z czarnych.
- Cześć, Malfoy... - Powiedział, nie widząc osób, które towarzyszyły chłopakowi. - Jak tam? Jak czuje się osoba, która oberwała Cruciatusem? - Mężczyzna zaczął się śmiać. Harry chyba wiedział, co zaraz nastąpi. Cofnął ręką Hermionę.
- Jak? - Powtórzył Draco z pogardliwym uśmiechem.
- Ciężko powiedzieć, no nie? - Mruknął tamten.
- Crucio! - Mężczyzna upadł na ziemie, jęcząc z bólu. Draco oderwał różdżkę, powodując zastopowanie zaklęcia i pochylił się nad nim.
- Ciężko. - Mruknął. - Chodźcie. - Zwrócił się do Harrego i Hermiony, stojących pod ścianą. Strażnik nie miał siły nawet na to, żeby wszcząć alarm. Dziewczyna wstrzymała oddech. Przeraziła ją zawiść Malfoy'a. Zdziwiło ją również to, że Harry nie kwapił się do tego, żeby jakkolwiek zareagować. Musiał dużo tutaj przejść... Był strasznie małomówny... Obaj byli. Od początku, kiedy wyszli z pomieszczenia, w którym przebywali ostatnie parę godzin ani Malfoy, ani Harry nie odezwali się słowem. A może to ona była przewrażliwiona? Może tak naprawdę po prostu nie chcieli się zdradzić? Nic już nie wiedziała, wszystko mieszało jej się w głowie. Chciała zamknąć oczy... potem obudzić się, jak ze złego snu. Nie wiedziała, że to dopiero początek powrotu strachu o własne życie i bezpieczeństwo.
- To tutaj. - Powiedział Draco. - Szybko bez zbędnego gadania, teleportujmy się. Razem. - Ostatnie słowo dodał po chwili milczenia. - Ja was zaprowadzę. - Złapali się za ręce. Poczuli dziwne, nieopisane uczucie w sobie i w mgnieniu oka znaleźli się w pokoju dziennym jakiegoś domu. Jego wystój był... naprawdę gustowny. W kominku palił się ogień, ciemna, skórzana kanapa, dwa fotele i mały szklany stół ustawione były w centralnym punkcie pomieszczenia. Wielkie okno w połowie było zasłonięte czarną zasłoną. Promienie słoneczne nieśmiało wpadały przez nie do pokoju. W kącie stało pianino, obok niego regał na książki. Hermiona wzdrygnęła się. Ogół tego pomieszczenia wywarł na niej dosyć dziwne wrażenie. Wyglądało tam trochę jak w hotelu. Wszystko równiutko ułożone, czyste. Brakowało tutaj... ciepła? Takiego zwyczajnego ciepła, radości, czegoś co by mówiło choć trochę o właścicielu.
- Witam w moich skromnych progach... - Mruknął Malfoy niepewnie. Dopiero teraz Hermiona zauważyła, że mocno zaciskał dłoń na różdżce. Podszedł ze stoickim spokojem do okna, chwilę popatrzył za nie, jakby spodziewał się zobaczyć tam kogoś lub... coś. Westchnął.
- Co teraz? - Zapytał Harry widocznie zniecierpliwiony.
- Teraz...? Teraz będziemy mieli dosyć ciężko... Cała trójka. Przeprowadźcie się z Ginny, uciekajcie, na pewno wiedzą już gdzie mieszkacie... Znaczy... zróbcie to, jak jeszcze będzie chciała z tobą rozmawiać. - Dodał swoim ironicznym tonem Draco. Potter spojrzał się na tańczące płomienie ognia. Dopiero teraz doszło do niego, że tak naprawdę Ginny może nie chcieć z nim rozmawiać... Może zamknąć przed nim drzwi, odwrócić się. Przecież poradziła by sobie... Radziła, przez ostatnie 6 miesięcy.
- A co ze mną? - Hermiona usiadła na kanapie. Czuła się w jakiś sposób zagrożona. Przecież... w razie co, jest sama.... Nikt nie stanie w jej obronie, a przez tą całą sytuacje siedzi w tym wszystkim po uszy, jak mężczyźni przebywający z nią w tym samym pokoju. Harry odchrząknął. Wiedział o co chodzi jego przyjaciółce, ale nie mógł zaoferować jej pomocy. Ma przecież do załatwienia swoje sprawy. Hermiona sobie poradzi. A jeśli nie...?
- Malfoy ma duży dom... - Mruknął.
- Ta. Pewnie... i co jeszcze? - Oburzył się blondyn.
- Nie. - Powiedziała stanowczym tonem. - Jeśli ty mi nie chcesz pomóc... - Ciągnęła, mając żal do przyjaciela. Zawiodła się na nim. To między innymi dzięki niej jest teraz wolny. To przecież dla niego ryzykowała swoim bezpieczeństwem. - Poradzę sobie.
- Nawet nie ma mowy. - Powiedział Malfoy. - Jesteś idiotą, Potter. - Harry spojrzał się na niego. - Dziewczyna naraża siebie i swoje życie, żebyś wrócił do swojej rodziny, a ty masz to gdzieś! Jeśli to dla ciebie taki problem, to w porządku. Miałeś racje, mam duży dom, więc jakoś damy radę.
- Ale to nie o to chodziło... - Mruknął po cichu Potter.
- Idź już do Ginny. Długo się naczekała. - Wyszeptała Hermiona. Nie chciała mówić głośno, jej głos zdradził by wtedy jak się poczuła w chwili, kiedy jej "przyjaciel" odwrócił się od niej. Chłopak spojrzał się na nią, potem na Malfoya, następnie bez słowa teleportował się.
- Dzięki... - Mruknęła do blondyna, który stanął w drzwiach.
- Nie dziękuj. - Powiedział, robiąc krok w jej kierunku. - Robię to tylko dlatego, że nie lubię go bardziej od ciebie. Naraziłaś życie, a on miał w tym czasie miał trochę inne priorytety. Wiesz jak będzie się czuł, kiedy zrozumie co naprawdę zrobił? - Ostatnie zdanie wypowiedział z uśmiechem pełnym satysfakcji.
Wesołych świat kochani! :*
- To tutaj. - Powiedział Draco. - Szybko bez zbędnego gadania, teleportujmy się. Razem. - Ostatnie słowo dodał po chwili milczenia. - Ja was zaprowadzę. - Złapali się za ręce. Poczuli dziwne, nieopisane uczucie w sobie i w mgnieniu oka znaleźli się w pokoju dziennym jakiegoś domu. Jego wystój był... naprawdę gustowny. W kominku palił się ogień, ciemna, skórzana kanapa, dwa fotele i mały szklany stół ustawione były w centralnym punkcie pomieszczenia. Wielkie okno w połowie było zasłonięte czarną zasłoną. Promienie słoneczne nieśmiało wpadały przez nie do pokoju. W kącie stało pianino, obok niego regał na książki. Hermiona wzdrygnęła się. Ogół tego pomieszczenia wywarł na niej dosyć dziwne wrażenie. Wyglądało tam trochę jak w hotelu. Wszystko równiutko ułożone, czyste. Brakowało tutaj... ciepła? Takiego zwyczajnego ciepła, radości, czegoś co by mówiło choć trochę o właścicielu.
- Witam w moich skromnych progach... - Mruknął Malfoy niepewnie. Dopiero teraz Hermiona zauważyła, że mocno zaciskał dłoń na różdżce. Podszedł ze stoickim spokojem do okna, chwilę popatrzył za nie, jakby spodziewał się zobaczyć tam kogoś lub... coś. Westchnął.
- Co teraz? - Zapytał Harry widocznie zniecierpliwiony.
- Teraz...? Teraz będziemy mieli dosyć ciężko... Cała trójka. Przeprowadźcie się z Ginny, uciekajcie, na pewno wiedzą już gdzie mieszkacie... Znaczy... zróbcie to, jak jeszcze będzie chciała z tobą rozmawiać. - Dodał swoim ironicznym tonem Draco. Potter spojrzał się na tańczące płomienie ognia. Dopiero teraz doszło do niego, że tak naprawdę Ginny może nie chcieć z nim rozmawiać... Może zamknąć przed nim drzwi, odwrócić się. Przecież poradziła by sobie... Radziła, przez ostatnie 6 miesięcy.
- A co ze mną? - Hermiona usiadła na kanapie. Czuła się w jakiś sposób zagrożona. Przecież... w razie co, jest sama.... Nikt nie stanie w jej obronie, a przez tą całą sytuacje siedzi w tym wszystkim po uszy, jak mężczyźni przebywający z nią w tym samym pokoju. Harry odchrząknął. Wiedział o co chodzi jego przyjaciółce, ale nie mógł zaoferować jej pomocy. Ma przecież do załatwienia swoje sprawy. Hermiona sobie poradzi. A jeśli nie...?
- Malfoy ma duży dom... - Mruknął.
- Ta. Pewnie... i co jeszcze? - Oburzył się blondyn.
- Nie. - Powiedziała stanowczym tonem. - Jeśli ty mi nie chcesz pomóc... - Ciągnęła, mając żal do przyjaciela. Zawiodła się na nim. To między innymi dzięki niej jest teraz wolny. To przecież dla niego ryzykowała swoim bezpieczeństwem. - Poradzę sobie.
- Nawet nie ma mowy. - Powiedział Malfoy. - Jesteś idiotą, Potter. - Harry spojrzał się na niego. - Dziewczyna naraża siebie i swoje życie, żebyś wrócił do swojej rodziny, a ty masz to gdzieś! Jeśli to dla ciebie taki problem, to w porządku. Miałeś racje, mam duży dom, więc jakoś damy radę.
- Ale to nie o to chodziło... - Mruknął po cichu Potter.
- Idź już do Ginny. Długo się naczekała. - Wyszeptała Hermiona. Nie chciała mówić głośno, jej głos zdradził by wtedy jak się poczuła w chwili, kiedy jej "przyjaciel" odwrócił się od niej. Chłopak spojrzał się na nią, potem na Malfoya, następnie bez słowa teleportował się.
- Dzięki... - Mruknęła do blondyna, który stanął w drzwiach.
- Nie dziękuj. - Powiedział, robiąc krok w jej kierunku. - Robię to tylko dlatego, że nie lubię go bardziej od ciebie. Naraziłaś życie, a on miał w tym czasie miał trochę inne priorytety. Wiesz jak będzie się czuł, kiedy zrozumie co naprawdę zrobił? - Ostatnie zdanie wypowiedział z uśmiechem pełnym satysfakcji.
Wesołych świat kochani! :*
Wszystko boskie i te opisu, cudne. Piszesz świetnie. Pozdrawiam i życzę weny + zapraszam do mnie samotnawyprawaginnyweasley.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie co dalej. Bardzo ciekawie się zaczyna. Mam nadzieję, że ładnie jakoś to rozwiniesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Poem
"Hermiona słuchała tego zupełnie otępiała, nagle uświadamiając sobie, że jej życie już nigdy nie będzie takie samo. Nie miała prawa należeć do tego samego świata, którego tak pragnęła. Nie ukończy Hogwartu, nie będzie pracować z przyjaciółmi, nie przytuli Harrego i Rona, nie dowie się, co by było gdyby... Łzy napływały do oczu, lecz dzielnie je powstrzymała."
OdpowiedzUsuńZapraszam na noworoczny kolejny rozdział:
me-voir.blogspot.com
Miłego czytania
Never
Ja chce ciąg dalszyyyyy!
OdpowiedzUsuńMega,mega i jeszcze raz mega!
OdpowiedzUsuńŚwietny blog i świetne opowiadanie. Zapowiada się ciekawie więc pisz dalej! :)
OdpowiedzUsuńzapraszam również do mnie
http://dramionejustbelieve.blogspot.com/
Witam !
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana przeze mnie do LIEBSTER BLOG AWARD.
Więcej info u mnie:
http://dramione-razemlubwogole.blogspot.com